Ostatni dzień roku...
Ostatni dzień roku… To zawsze pewien symbol przemijania... Z perspektywy wiary możemy się cieszyć (przynajmniej niektórzy), że jesteśmy o krok bliżej wieczności. Pierwsi chrześcijanie czyniąc swoją codzienną modlitwą wezwanie "Marana tha" - Przyjdź, Panie, żyli w tym nieustannym oczekiwaniu na koniec, na chwilę przejścia do upragnionej pełni życia z Bogiem w wieczności. To jak ktoś przeżywa przemijanie jest doskonałym sprawdzianem wiary i nadziei, jaką zwłaszcza, jako lidzie wiary powinniśmy nieść w sobie. Niestety dla wielu ludzi, także wierzących zasadniczym punktem odniesienia jest tylko doczesna rzeczywistość i nic więcej... Gdy człowiek nie otwiera się na Boże Światło, wtedy łatwo staje się niewolnikiem lęku przed śmiercią. I trudno się temu dziwić, wszak bez Boga wszelki „definitywny koniec” wywołuje uczucie zagubienia, lęku, wręcz paniki. Dlatego temat śmierci wydaje się dzisiaj tak niepopularny. Niestety tak łatwo dać się zwieść współczesnej filozofii przekonują...